"Człowiek jest wspaniałą istotą nie z powodu dóbr, które posiada, ale jego czynów. Nie ważne jest to co się ma, ale czym się dzieli z innymi." - Jan Paweł II
czwartek, 3 marca 2016
Dobry wieczór na początku bardzo chciałem wszystkich przeprosić że bardzo długo nic na swoim blogu nie pisałem.W czerwcu 2015 roku pojechałem na leczenie do Włoch 2 raz ponieważ za pierwszym razem się nie zakwalifikowałem ,pojechałem na początku czerwca,miałem dużo robionych badań,dzięki którym pani doktor miała mi powiedzieć czy się zakwalifikuję.Kiedy czekałem na wyniki badań trochę się bałem że coś znowu wyjdzie nie tak ,ale dzięki bogu badania wyszły dobrze,i zakwalifikowałem się do leczenia.Całego leczenia było 5 cykli ,pierwszy cykl byłem najdłużej bo aż 18 dni a pozostałe resztę 10 dni ,razem z przeciwciałami dostawałem też różne inne lekarstwa,pierwszy cykl zniosłem najgorzej ,bolała mnie głowa miałem gorączkę,straciłem też apetyt ,a że byli ze mną moi rodzice ,wiedziałem że dam radę że jakoś to wytrzymam.Po drugim cyklu leczenia miałem robione badania kontrolne nie wszystkie jak na początku,tylko te najważniejsze aby pani doktor wiedziała czy leczenie działa i czy będę mógł zacząć 3 cykl,badania wyszły dobrze,i pani doktor powiedziała że leczenie działa i że rozpocznę trzeci cykl.Kiedy skończyłem wszystkie 5 cykli miałem 2 tygodnie przerwy,A później miałem robione badania końcowe aby wiedzieć czy leczenie pomogło.Zanim poszliśmy na rozmowę z panią doktor trochę się denerwowałem czy wszystko jest w porządku czy jestem zdrowy.Pani doktor powiedziała że badania wyszły dobrze że leczenie zadziałało,ale przez jakiś czas będę musiał jeździć na kontrolę i że w jednym miejscu na nodze jest mały punkcik który świeci,ale abym na razie się nie przejmował,przyjadę na kontrolę to zobaczą.24 lutego miałem robione badania kontrolne i były one robione we Włoszech bo tam się robi pierwsze badania kontrolne a reszte będę miał już robione w Polsce.Dzięki bogu badania wyszły dobrze,pani doktor powiedziała że nie mam już tego świecącego punkcika który miałem i że jestem zdrowy ,bardzo bardzo się z tego ucieszyłem że to leczenie mi pomogło bardzo długo czekałem na ten wyjazd,ale się udało.We Włoszech spędziłem 7 miesięcy na początku pojechaliśmy wszyscy ,ponieważ dokumenty na zgodę na leczenie muszą podpisać oboje rodzice.W sierpniu tata z moją siostrą wrócili do Polski we wrześniu zaczynał się rok szkolny i moja siostra musiała iść do szkoły,i zostałem tylko z mamą,Po zakończeniu leczenia i po badaniach do domu wróciłem w tym roku 7 stycznia.Później byłem kilka razy w Krakowie na zmianie opatrunku,jutro też jadę a także mam się spotkać z panią doktor aby ustaliła termin kiedy wyciągną mi wejście centralne ,ponieważ we Włoszech tego nie zrobili jak bylem na badaniach kontrolnych,pani doktor powiedziała że wyciągną mi w Krakowie aby się skontaktować z panią doktor aby ustaliła termin.Ale to już najmniejszy problem najważniejsze jest to że jestem zdrowy i będę mógł wrócić do normalnego życia,do szkoły jak na razie jeszcze nie chodzę do końca czerwca będę miał indywidualne nauczanie w domu,ale to nie ważne ,ważne to że jestem zdrowy,trochę to trwało zachorowałem w 2012 roku a teraz mamy 2016 ,ale się udało i razem z moją całą rodziną jesteśmy bardzo bardzo szczęśliwi.Chciałbym razem z moimi rodzicami bardzo bardzo podziękować wszystkim którzy wpłacali pieniądze ,i chcieli mi pomóc że interesowali się mną sami na pewno nie uzbieralibyśmy takiej kwoty.Dzięki rzyczliwości ludzi i to że się mną interesowali udało się nam nazbierać całą kwotę i mogłem pojechać na leczenie jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super wiadomość! Bardzo się cieszymy i gratulacje dla Ciebie i Twojej rodziny! Wszyscy spisali się na medal!
OdpowiedzUsuńWspaniała wiadomość! Cieszę się razem z Tobą i Twoją rodziną. Zawsze podziwiałam w Tobie pokorę wobec choroby i cierpliwość, gdy trzeba było poczekać i spróbować jeszcze raz. Jesteś bardzo dzielnym chłopakiem! Życzę zdrowia, wszystkiego co najlepsze :)
OdpowiedzUsuńŚledzilam Twój Blog cały czas i bardzo się zmartwilam że tak długo nic nie pisałeś. Bardzo się ucieszyłam ze się w końcu odezwaleś. Bardzo mnie informacja o Twoim wyleczeniu ucieszyła ponieważ od samego poczatku trzymałam za Ciebie kciuki i wierzyłam że będzie dobrze.Wiara i modlitwa potrafią góry przenosic a w Twoim przypadku przeniosły Cię do zdrowia. Dużo wycierpiałeś ,podziwiam Twoją determinację, cierpliwość i wytrwanie. Dużo zdrowia życzę 😘😘😘
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń